Dyrektorzy szkół i ich zastępcy, lokalni urzędnicy samorządowi oświaty, kuratoria i departamenty MEN, łącznie jakieś 20 tysięcy urzędników(?) nadzoru pedagogicznego, nie ma kompetencji weryfikowania prawa szkolnego. Bynajmniej w zakresie wewnątrzszkolnego systemu oceniania nikt szkołom, czytajmy: nauczycielom, nie wtrąca się do pracy. Tak jest od 100 lat i społeczeństwo zżyło się z tą „oczywistą oczywistością” polegającą na autonomii oceniania postępów w nauce uczniów. Nosi ona jednak znamiona bezprawia, a świadczą o tym choćby dwa przykłady paradoksów. Opiszmy je w skrócie:
- Ustawa oświatowa opisuje wymagania w zakresie oceniania szkolnego i szkoły skwapliwie je cytują w swoich statutach. Zasady ustawowe bardzo ogólnie wytyczają, co i jak oceniać, ale szkoły dodają rozdziały o wewnątrzszkolnych zasadach oceniania (WSO), a także przedmiotowych zasad oceniania (PZO). Oznacza to zatem, iż de facto nauczyciele są zobligowani do tworzenie zasad prawa. Stąd gdy przeglądamy statuty szkół w internecie, dominuje różnorodność. To usankcjonowane autonomią łamanie praw ucznia (człowieka?) do jednolitego traktowania go przez system oświaty niezależnie od miejsca zamieszkania, szkoły i nauczyciela prowadzącego zajęcia. Największa wadą tego myślenia i tradycji prawnej(?) jest łamanie prawa przez Ustawodawcę. Bo czy można nauczycielom, urzędnikom bez dyplomów i pojęcia o tworzeniu prawa, owo stanowienie prawa powierzać, ba, nakazywać?! Przykładowy casus z życia szkoły: jeden przedmiot, jeden program nauczania i podręcznik, ale dwie nauczycielki i dwóch uczniów. U jednej w półroczu uczeń A otrzymuje 18 ocen cząstkowych, u drugiego uczeń B otrzymuje 4 oceny. Nikt nie widzi, że któryś z uczniów został skrzywdzony? A może obaj?
- Urzędnicy nadzoru pedagogicznego pilnują realizacji tego prawa w bezprawiu zatwierdzonego przez siebie. Dyrektorzy szkół i rady pedagogiczne ustalają swoje zasady a wszystkie są zgodne z prawem? Wierzyć się nie chce. Tysiące interpretacji i zasad, ale kto ma kompetencje oceniania ich jakości? Jeśli prawo szkolne nie jest zgodne z ustawą, logiką, zasadami pedagogiki i humanitaryzmu, nikt szkole „nie śmie wytknąć pomyłki”. Instytucja odwołania się ucznia, rodziców od decyzji szkoły będzie rozpatrywana w kontekście istniejącego prawa ustalanego przez… nauczycieli. Przykładowy casus z życia szkoły: Uczeń A otrzymał ocenę cząstkową „0” z wagą 8, co spowodowało, iż z oczekiwanej piątki na półrocze otrzymał ocenę dostateczną w proponowanych. Odwołał się do kuratora, twierdząc, że „zero” nie jest oceną w myśl ustawy określającej skalę ocen 1-6. Jednak nauczyciele zapisali w statucie i WSO możliwość tego typu wpisów zer. I kto ma rację? Dlaczego „twórcy prawa” (rady pedagogiczne) mogli w ogóle zapisać „zero” jako ocenę cząstkową funkcjonującą w dziennikach?
Nauczyciel zawsze ma rację
Twierdzenie będące w publicznym obiegu: „Nauczyciel zawsze ma rację” – nie jest mitem a realnie istniejącą doktryną niemal pruskiego drylu powszechnego w polskiej szkole. W praktyce wygląda to od strony nauczyciela następująco: „Wraz z innymi nauczycielami zatwierdziliśmy WSO i PZO, ogłosiliśmy je uczniom na początku roku szkolnego i nie ma dyskusji. Środowisko musi się podporządkować”. Ta autonomia decyzji rad pedagogicznych prowadzi do chaos prawnego. Uczeń styka się z nim podczas zmiany placówki lub porównań wymagań między szkołami.
Fatalny system oceniania prowadzi do ślepoty systemu, który nie może sam się zdiagnozować i wycenić jakość oferty edukacyjnej. Jeśli bowiem „ocena ocenie nie jest równa” i piątka w każdej szkole oznacza zupełnie coś innego, nie możemy poznać wartości procesów edukacyjnych.
Władze międzywojennej Polski a potem PRL-u wolały scedować na nauczycieli obowiązki stanowienia prawa szkolnego w obrębie zasad oceniania postępów w nauce uczniów. To bardzo wygodne, gdyż w razie społecznych buntów i niezadowolenia z działań szkoły łatwo było rządowi „wymiksować się” z odpowiedzialności za system oświaty, wskazując nauczycieli jako głównych winowajców.
Wygodnie i dzisiaj (vide: kwiecień! 2019) „rzucać na pożarcie” opinii publicznej około pół miliona nauczycieli, ich dorobek i osiągnięcia, starania, poświęcenie, obwiniając o niski poziom zdawalności egzaminów zewnętrznych uczniów, fatalne programy nauczania, złe metody dydaktyczne, gnuśność, nieprzydatność itd. Zapominamy jednak, iż brak reform jakościowych w szkole zależy od ustawodawcy, gospodarza systemu, którym nominalnie jest Rząd RP a bezpośrednio MEN. Błędy w oświacie odbijają się na młodych pokoleniach. Stanowią o jakości rozwoju polskiej praworządności, wpływają na efekty gospodarcze, dochód PKB i rozwój ekonomiczny kraju.
Ustawa Prawo oświatowe z 2016 r. (UO’16) w art. 98 p. 8. nakłada na szkołę obowiązek umieszczania w statucie szkoły szczegółowych warunków i sposobu oceniania wewnątrzszkolnego (WSO) postępów w nauce uczniów. Szkoły różnie podchodzą do tego obowiązku, przepisując ustawę jota w jotę i na tym koniec lub wymyślając swoje zasady. W ten sposób powstają tysiące przepisów w myśl powiedzenia: „co kraj to obyczaj”, czyli każda placówka ma inne WSO i PZO. Czy można w taj sytuacji mówić o równości uczniów wobec prawa, skoro nie jest jednorodne dla wszystkich uczniów?
Źródło wad szkolnych WSO
Źródłem wad szkolnych WSO i PZO (Przedmiotowych zasad oceniania) jest nieznajomość procedur tworzenia prawa. Nauczyciele są funkcjonariuszami a nie Sejmem, który stanowi organ prawodawczy. W związku z nieznajomością owych zasad prezentują stanowiska życzeniowe oparte na intuicji lub kopiują zasady, całe statuty ze stron www placówek uznawanych w powiecie, województwie czy w Polsce za wiodące. Kierują się racjami obyczajowymi: „Skoro szkoła ma tylu olimpijczyków, takie sukcesy, jej zasady oceniania na pewno są racjonalne i prześwietlone przez nadzór wyższego rzędu”. No właśnie, a to nie musi być prawda, gdyż po pierwsze często racjonalność jest tylko pozorna, po drugie, nadzór kuratora nie jest organem powołanym do sprawdzania jakości prawa a tylko jego wykonywania. Kwadratura koła? Jak najbardziej, w dodatku nazywana autonomią.
Powstające zapisy prawne mogą fałszować rzeczywistości szkolną i tak się dzieje. Dowodem na to są różne wartości średnich ocen, jakie uczniowie mają obowiązek osiągnąć, aby uzyskać promocję. W jednej szkole jest to np. średnia 1,51, w innej 1,75. Inne są także przedziały procentowe na uzyskiwanie ocen z poważnych prac pisemnych i sprawdzianów pisanych przez 45-90 minut na zajęciach szkolnych. Nawet na poziomie jednej placówki dochodzi do przewartościowań w tego typu kwestiach. I tak matematyk stawia ocenę dobrą za 75% zdobytych punktów, polonista za 70%, anglista za 95% itd.
Różnic w ocenianiu jest więcej, począwszy od metody oceniania, gdzie mamy do czynienia z trzema wariantami lub z ich wymieszaniem i np. w tej samej szkole matematyk i anglista stosują średnią ważoną, polonista średnią arytmetyczną a historyk metodę tradycyjną, intuicyjną niezależną od ocen. Ocenianie w zbyt wielu miejscach zależy także od nawyków nauczycieli. Ten stawia ponad wszystko oceny z prac pisemnych, inny z ustnych, jeden stosuje wyłącznie kartkówki, kolejny pracę w grupach a inny prezentacje multimedialne. Jakby tego było mało, większość statutów szkolnych dopuszcza, ale nie wymusza, stosowanie plusów i minusów. Nie wszyscy nauczyciele je stosują i nie we wszystkich szkołach są „modne”.
W polskiej szkole mamy do czynienia z poważnym zróżnicowaniem systemów oceniania. Oznacza to, że tak naprawę trudno ustalić, na jakim realnie poziomie odbywa się realizacja podstawy programowej. Może to zmienić jedynie reforma tego elementu życia szkoły.
Intencje artykułu
Na przykładach fragmentów statutów szkół średnich dostępnych w sieci zobaczmy, jakiej jakości prawo powstaje w szkołach. Będziemy przydzielać im kaktusy 1-4 jako symbole poziomu wypaczania zasady transparentności i obiektywizmu.
Tabela 1. Przykłady błędnych zapisów WSO
1. nielogiczny | 2. niehumanitarny | 3. bezprawny | 4. katastrofa |
---|---|---|---|
Umówmy się, że jako przykłady zobaczymy „zepsute” zapisy prawne. Wszystkie szkodzą szkole, przede wszystkim uczniom, podcinając im skrzydła, frustrując i uniemożliwiając uzyskanie oczekiwanych sukcesów. Szkodzą też nieświadomym tego twórcom prawa szkolnego: nauczycielom, ponieważ i oni nie osiągają wraz z podopiecznymi takich wyników, jakie sobie wcześniej zaplanowali. W dużej mierze odpowiedzialność za ten stan rzeczy ponoszą podejrzane zapisy w WSO i PZO, jakich dokonali i które zatwierdzili do realizacji.
Jak działa zepsuty system oceniania?
Łatwo to „ogarnąć”, posługując się przykładem uwielbianych przez dzieci naleśników, które przygotowują im rodzice. Wyobraźmy sobie, że rada pedagogiczna ustala przepis na szkolne naleśniki i umieszcza w nim wskazówkę, że „do naleśników należy dodać szczyptę soli”. Ponieważ zapis nie jest precyzyjny i każdy może różnie go zrozumieć, więc jeden nauczyciel doda do ciasta szczyptę soli, inny do każdego naleśnika na patelni, a jeszcze inny postawi solniczkę i poprosi uczniów, aby sami sobie solili. Błędy w zapisach WSO i PZO to takie „niejednoznaczności”, brak logiki wobec prawa nadrzędnego, czyli ustaw i rozporządzeń MEN.
To jeszcze nie koniec przykładu. Wyobraźmy sobie teraz, że każda z 47 tysięcy rad pedagogicznych w Polsce poda własny przepis na naleśniki z mniejszą lub większą ilością niedomówień. Pytanie: ile dzieci zje takie prawdziwe naleśniki, skoro każda rada ma prawo do zmiany przepisu i robi to mniej czy bardziej udanie?
Przepis na naleśniki jest łatwy i prosty, kilka składników wymieszanych razem i potem smażenie na patelni, więc co tu można zepsuć? A jednak. Niestety, projektowanie zasad oceniania nie jest takie proste jak przepis na naleśniki.
Wybrane zapisy
Braki we WSO
W wielu statutach w ogóle nie ma zapisów szczegółowych, co budzi podejrzenia, że szkoła coś ukrywa lub nie poświęciła redagowaniu WSO i PZO dostatecznej ilości czasu. Bezmyślna metoda kopiuj-wklej to najpoważniejszy błąd niszczący cały system edukacyjny, dlatego kaktus nr 4. O ironio, wszak to nauczyciele uczniów podejrzewają o nadmierne stosowanie kopiowania i wklejania, ale sami nie są inni. Jednak jest coś, co ich usprawiedliwia: nie znają się na tworzeniu prawa, więc kopiują zasady z dostępnych w internecie statutów wiodących szkół, które, cóż, też nie bardzo wywiązały się z obowiązku kreowania prawa. Zabrakło im antycypacji i empatii. Przydałby się więc statut wzorcowy, wzorcowe WSO i PZO, ale kto je ma zrobić, skoro MEN uważa, że nauczyciele zrobią to lepiej niż MEN? Zamknięte koło? Tak, właśnie i cierpi na tym cały system edukacyjny. Za wszystkie błędy obecne w życiu szkoły oskarża się nauczycieli, a przecież to pracownicy wykwalifikowani, którym pracodawca (system) powinien dać gotowe zasady pracy a nie wymagać od nich cudów…
Wracając do WSO, może i musi ono odsyłać do PZO, ale powinno też zawierać zapis o klasyfikacji i promowaniu, czyli od jakiej średniej obowiązuje w szkole ocena dopuszczająca mająca moc promowania, a także pozostałe ze skali ocen 1-6. Obowiązkiem jest także umieszczenie tu przeliczników procentowych i punktowych stosowanych w szkole, aby uczeń mógł osiągać określone oceny. Dopiero od nich nauczyciele będą brać wzorce do tworzenia własnych PZO. Zatem jeśli takowych zapisów we WSO nie ma, każdy nauczyciel ma tzw. „wolną rękę”, a to są kompetencje rady pedagogicznej.
Jeśli uczniowie i ich rodzice nie widzą we WSO szczegółów, mają prawo pytać. Wyjściem z sytuacji dla środowiska niestety nie są zmiany prawne MEN. Te mogą trwać zbyt długo a wiedza o PZO i WSO jest potrzebna na cito (natychmiast) szczególnie podczas oceniania sprawdzianów i w okresie klasyfikacji. Pozostaje więc droga oficjalnych zapytań kierowanych do dyrektora placówki w postaci podań. Ma on obowiązek numerowania wpływających pism, zbierania dokumentacji, a także udzielania odpowiedzi w formie pisemnej w ciągu do 14 dni roboczych. Można też dzwonić i pytać, ale nic tak nie motywuje do przemyśleń jak dokument w postaci pisemnej (zob. wzory podań).
Informowanie uczniów
W ustawie oświatowej z 1991 r. mamy zapisany obowiązek nauczycieli do informowania uczniów na pierwszych zajęciach o zasadach oceniania i wymaganiach. Z kolei w większości analizowanych statutów pojawiają się zapisy typu: „do 20. września” czy „najpóźniej do końca września”. Ponieważ nie są to pierwsze lekcje organizacyjne, więc zapisy są podejrzane prawnie i podważają rzetelność pracy szkoły.
Ustawodawca zakłada, iż nauczyciele przychodzą na początku roku szkolnego przygotowani do pracy. Wiedzą, czego uczą i znają cele edukacyjne, a zatem zaplanowali już np. tematy zajęć, formy sprawdzania osiągnięć uczniów, przemyśleli i zredagowali zasady oceniania PZO. Dlatego na pierwszych zajęciach mają informować uczniów o swoich decyzjach i planach.
Foto 1. Oceny klasyfikacyjne
Widzimy na foto 1, że uczeń musi znać materiał objęty dowolną formą sprawdzania osiągnięć na poziomie co najmniej 60%, aby uzyskać ocenę pozytywną. Z kolei ocena klasyfikacyjna (każda?) może mieć dodany znak „+” lub „-„. Odnośnie skali ocen: na maturze uczeń ma do zdobycia maksymalnie 50 pkt. a zdaje przy 30% = 15 pkt. z 50. Z kolei 60% do zaliczenia przedmiotu oznacza zdobycie na maturze aż 30 pkt. Czy to jest możliwe do realizacji dla uczniów?
Wszystkie skale w PZO muszą być dopasowane do wytycznych z WSO zatwierdzanych przez radę.
Foto 2. Inne sposoby sprawdzania osiągnięć
Mała dygresja na początek: znamienne jest w wielu statutach i na foto 2 widzimy, że w formach sprawdzania osiągnięć nie ma form związanych z internetem, ponieważ… statuty napisano ze 30 lat temu i od tamtej pory są tylko przepisywane bez refleksji.
Z kolei zapis na foto 2a p. 3. „Dopuszcza się możliwość ustalenia innych sposobów sprawdzania osiągnięć…” – jest niezgodne z prawem, gdyż nauczyciel nie może zaskakiwać uczniów, wprowadzając nagle nową formę sprawdzania osiągnięć. Po pierwsze formy mają być dostosowane do realizacji efektów edukacyjnych, więc powinny zostać zaplanowane przed rozpoczęciem roku szkolnego i po drugie wyjaśnione na pierwszych zajęciach we wrześniu. Zatem nie może to być listopad, kiedy nauczyciel coś gdzieś sprawdzi i uzna za dobre dla jego uczniów – miał obowiązek wprowadzenia tego we wrześniu. Na foto 2b ten sam zapis zyskał formę w p. 1. l): „Inne sposoby w zależności od potrzeb edukacyjnych uczniów”. Problem polega na tym, że formy należą do WSO zatwierdzane przez radę pedagogiczną, więc nie może być tak, że w ciągu roku szkolnego uczeń przyniesie do szkoły np. karmnik dla ptaków i pani z języka polskiego uzna, że może to być pożyteczne podczas analiza jakiegoś utworu literackiego i da uczniowi piątkę, dopisując do listy form np. prace hobbystyczne uczniów. Jakkolwiek inicjatywa ucznia będzie pożyteczne, ale zamaże ocenę z przedmiotu, wypaczy ją, ponieważ nie ma żadnego związku z realizacją programu nauczania. Zatem to do nauczyciela należy opracowanie przed wrześniem planu realizacji programu. Jeśli nie umieści jakiejś formy w zestawieniu (i ewentualnie nie przyzna jej wagi), nie będzie mógł jej użyć niezależnie od tego czy on wpadnie na pomysł innowacji w środku półrocza czy uczeń.
Na foto 2c. zastrzeżenia budzi wiele zapisów z innego WSO. Pierwszy z nich to „Poprawa sprawdzianu – 5”. Oznacza on, że uczeń został podwójnie ukarany za to, że nie przygotował się lub przygotował pobieżnie do sprawdzianu, gdyż po pierwsze dostał np. ndst i jeszcze obniżono mu wagę oceny z poprawy z 6 na 5. Zostanie ukarany ponownie, gdy i poprawa mu nie wyjdzie. Optymistyczne jest to, że poprawie podlega każda ocena budząca u ucznia niechęć a nie np. tylko ocena ndst. W takim razie, gdy poprawi czwórkę na piątkę, to i tak zostanie ukarany, bo ocena ta będzie miała niższą wagę niż poprawiana. Szkoda, wielka szkoda ucznia. Zapis ten byłby do przyjęcia, gdyby chodziło o poprawę tego samego zadania, które zostało ocenione i uczeń znając jego treść, poprawia tylko to, co zepsuł. Ale poprawa wcale nie oznacza właśnie takiej procedury. Gdyby tak było, uczniowie nie przychodziliby na sprawdzian, ale na poprawę, dowiadując się wcześniej od obecnych, jakie były zadania?
To działania niezgodne z prawem, ponieważ szkoła jest miejscem uczenia się także na błędach, nie wolno karać ucznia podwójnie – wystarczy, że poprawia ocenę. Dalej widzimy zapis: „inne uzgodnione z uczniem” – oznacza on, że nauczyciel musi uzyskać zgodę ucznia na zastosowanie form itd. Takie zależności nie są do przyjęcia podobnie jak zapis odnoszący się do form sprawdzania osiągnięć niżej. Owszem, nauczyciel ma prawo do stosowania „innych form”, ale tylko wtedy, gdy je omówi na początku roku. W przeciwnym razie nie może zastosować zmian i zaskakiwać uczniów, generalnie spontaniczność musi ustąpić miejsca rzeczowej i rzetelnej pracy przed rozpoczęciem roku szkolnego przez nauczyciela.
Foto 3. Prowadzenie e-dzienników
Zapis w statucie na foto 3. mówi o obowiązku informowania rodziców o zasadach oceniania i ocenach dzieci na wiele sposobów: od ustnej poprzez pisemną, mailową, na indywidualnych spotkaniach itd. O zasadach oceniania zapisanych w PZO najłatwiej szkoła poinformuje na stronie www a o ocenach w e-dziennikach i dostępnych na telefon aplikacjach. Nie wspomina o tym żaden statut, bo są to dokumenty z reguły „zaprzeszłe”, sprzed ery internetu – nie da się ich aktualizować z dnia na dzień a jak przychodzi początek nowego roku szkolnego, to robi się cokolwiek w pośpiechu, więc potem są w zapisach kwiatki typu zapisu w podpunkcie d), który ewidentnie został skopiowany i beztrosko wklejony. W szkole tej funkcjonuje bowiem e-dziennik, więc wtrącenie „- w razie jego stosowania.” – wygląda na nieprzemyślane.
Foto 4. Masło maślane dla uczniów we WSO
Na Foto 4. w pkt. 4 widzimy zapis dla nauczyciela, z którego powinien był zrobić przepis z wyjaśnieniem dla ucznia: „Ocena klasyfikacyjna śródroczna i roczna wynika z ocen bieżących ustalonych w stosunku do wymagań edukacyjnych omówionych przez nauczyciela” – czyli nauczyciel ustala, nauczyciel ocenia itd. Ale uczeń ma prawo znać szczegółowe informacje o formach sprawdzania osiągnięć, stosowanej punktacji, procentowych wymaganiach i przelicznikach na oceny, a nawet orientacyjnie: kiedy będzie te formy pisał/stosował w praktyce, kiedy będą sprawdziany, ich daty, na kiedy konkretnie ma przeczytać książkę itd. Niestety, nie ma tutaj takich zapisów i nie wiadomo czy w ogóle są, ponieważ WSO nie odsyła np. do PZO, nie ma wzmianki o tym, że PZO istnieje.
Foto 5-6. Średnia ważona w zapisie WSO
Na Foto 5. widzimy 'ujednolicenie skali ocen”. Szkoła przyjęła skalę 1-5. Oznacza to, że każdy nauczyciel w półroczu zastosuje co najmniej pięć form sprawdzania osiągnięć ucznia i zapisze co najmniej pięć ocen w jego rubryce a każdą z inną wagą. Uczeń bowiem ma prawo do każdej wagi, jaką mu zaplanowano, aby osiągnąć wszystkie cele edukacyjne. To nie jest wykonalne. Każdy nauczyciel powinien mieć obowiązek sformułowania własnej skali wag i dostosowania ich do form sprawdzania osiągnięć uczniów. Szkoła, owszem, przyjmuje metodę wyliczania średniej ważonej, ale nie może narzucić nauczycielom jednej skali i takich samych form sprawdzania osiągnięć. Dlatego zapis ten jest podejrzany prawnie.
Na foto 5 w statucie zapisano punkt 10 budzący jeszcze więcej kontrowersji. Otóż, jeśli do tej szkoły przeniesie się uczeń z innej placówki, nauczyciele wpiszą mu oceny z poprzedniej szkoły z wagą1. W poprzedniej szkole uczeń mógł nie mieć wag w ogóle, więc po przeprowadzce zyska na wadze 1, ale pojawi się niebezpieczeństwo, iż jeden sprawdzian w nowej szkole zniszczy jego osiągnięcia w całości. Dlatego ważne jest, aby rozpoznać formy sprawdzania osiągnięć, w jakich brał udział i przepisać jego oceny z wagami obowiązującymi w nowej szkole za te same formy.
Widzimy też, że w punktach 6-7 szkoła inaczej niż inne zapisuje wartości plusów i minusów. To zła informacja dla uczniów tej placówki. Jeśli bowiem inna szkoła w sąsiedztwie, z którą walczy o nabór, będzie zapisywał plus jako wartość 0,5, to uczniowie z tamtej szkoły będą mieli większe szanse na wyższe średnie ocen i „zagarną” nagrody starosty, ministra czy premiera dla siebie. Szkoła z sąsiedztwa będzie też miała wyższy wskaźnik uczniów z czerwonym paskiem…
Dlatego dyrektorzy mają moralny obowiązek robić wszystko, aby sprawdzać nie tylko swój system oceniania, ale też dążyć do ujednolicenia zasad oceniania w swoim regionie, a najlepiej w całej Polsce. Każdy uczeń bowiem ma prawo być tak samo traktowany, mieć tyle samo szans na sukces niezależnie od miejsca zamieszkania i nauczyciela, który go uczy. Dopiero wtedy będzie można mówić o równości ucznia wobec prawa i przestrzeganiu prawa – jednego dla wszystkich.
Na foto 6 widzimy, jak powinien wyglądać zapis o średniej ważonej i obowiązkach nauczycieli.
Foto 7. Ocena nie jest opinią
Ocena z przedmiotu nie jest opinią i WSO w statucie nie może równać tych dwóch pojęć. Ponadto we wcześniejszych zapisach tego statutu czytamy, iż tak naprawdę szkoła wprowadziła klasyfikowanie z użyciem średniej ważonej. Zatem punkt 9. jest najwyraźniej przedrukiem ze starego statutu, który w ogóle nie powinien się był tutaj pojawić. Jego intencją miał być wniosek, że ocenianie nie jest wyliczaniem średniej a oceną za całokształt. Jakkolwiek przy użyciu ocen można ten całokształt wyrazić liczbowo, właśnie po to są oceny.
Środowisko nauczycieli bardzo dba o to, aby szkoła nie uprzedmiotowiała ucznia i aby taki był również system oceniania. To szczytny zamiar. Jednak istnieje kategoria ocen za aktywność, której stosowanie jest bardzo rzadkie a może dopełniać ocenianie. Jeśli zatem nauczyciel pragnie do ocen za sprawdziany, kartkówki, odpowiedzi ustne i zadania domowe, dopisać ocenę za aktywność, nie wyrządzi uczniowi krzywdy. Jeśli jednak ocena ta zdominuje system wartości ocen, skrzywdzi wszystkich uczniów. Ocenie podlegają osiągnięcia ucznia a nie tylko jego zaangażowanie, chęci, frekwencja, z której niewiele może wynikać.
Foto 8. Szkoła dyscyplinuje rodziców?
Szkoła ma obowiązek informowania rodziców a nie ich dyscyplinowania. Zapisy na foto 8 świadczą o tym, iż rodzice szkoły nie zachowują się właściwie w momentach pojawiania się konfliktów w zakresie oceniania i ignorują lub nie chcą uznać zasad panujących w szkole. Nie muszą. Rada pedagogiczna jest niezależna i autonomiczna w formułowaniu WSO.
Umieszczanie zapisów próbujących zdyscyplinować rodziców uczniów nie mają mocy prawnej. Od dyscyplinowania rodziców, którzy nie wypełniają swoich obowiązków wobec dzieci jest sąd rodzinny. Szkoła może uruchomić takie narzędzie jak wniosek do sądu rodzinnego o wgląd w sytuację dziecka/ucznia, kierując się jego dobrem. Sąd po rozpatrzeniu wniosku zadecyduje, co dalej.
Zdarza się szczególnie w okresie klasyfikacji, że uczniowie z obawy przed skutkami swojego zaniedbania skarżą się rodzicom, zmyślając różne i nieprawdziwe historie. Rodzice wierząc im, biegną do szkoły w celu „rozliczenia nauczycieli”. Tak zawsze było i będzie, dlatego najlepszą metodą jest transparentność szkoły. Współcześnie e-dzienniki ułatwiają realizację tego wymogu. Dopełnia je wprowadzenie średniej ważonej, zaproszenie rodziców na spotkania z wychowawcami i wyjaśnienie, na czym polega ocenianie. Zadbanie o to, aby mieli dostęp do aplikacji i/lub do e-dziennika online, dopełni formalności.
Foto 9. Oceny uzupełniające nie istnieją
Ważenie ocen na foto 9. w p. 6.1-2 odbywa się na zasadzie intuicyjnego podziału ocen na ważniejsze i mniej ważne, tzw. uzupełniające. Twórcy zapisów błędnie łączą je z metodą wyliczania średniej ważonej, stosując podobne sformułowania. Nie o to chodzi i zapis jest niezgodny z prawem, ponieważ sugeruje coś, czym nie jest system oceniania w placówce. Nie ma tam klasyfikowania z użyciem średniej ważonej, jest tylko intencja i wskazanie, aby nauczyciele „ważyli”, dzielili oceny wg stopnia ważności. To i tak się dzieje bez zapisów, ale aby było skuteczne w szkole, należy koniecznie wprowadzić nie pozorną, lecz całościową metodę średniej ważonej. Jej zasady opisane zostały w poradniku do wglądu.
Foto 10. Demoralizacja laureatów konkursów
W zapisie WSO na foto 10 w punkcie 9 widzimy tego przykład. „Laureat olimpiady centralnej otrzymuje ocenę celującą roczną” – zapis ten jest niezgodny z prawem, ponieważ de facto zwalnia laureata z obowiązku szkolnego. Owszem, szkoła może stosować wyróżnienia i nagrody, ale ocena nią być nie może, chyba że za zadanie korzystające z formy, jaką określono dla wszystkich uczniów, za aktywność lub z zachowania.
Uczniów zdolnych i wybitnych nie trzeba i nie wolno oceniać z zastosowaniem osobnych przepisów formułowanych specjalnie dla nich, gdyż dyskryminuje to pozostałych, którzy nie tylko że nie są wysyłani na konkursy, ale dla nich nie tworzy się specjalnych zapisów w WSO. Wyobraźmy sobie bowiem zgoła odmienną sytuację, gdy stawiamy ocenę ndst. wybitnemu uczniowi, który zawiódł oczekiwania szkoły i nie zajął żadnego miejsca w olimpiadzie. Czy szkoła zapisze w statucie nakaz wstawienia geniuszowi oceny ndst. na koniec roku? Z pewnością nie, ponieważ reprezentowanie szkoły z dobrej woli nie może być ukarane. Podobnie powinno być przy okazji sukcesu, z którego szkoła skorzysta w rankingach. Zatem właściwą nagrodą może być najwyższa ocena wstawiona mu do rubryki z danego przedmiotu jako dodatkowa (przy ważeniu ocen z wagą sprawdzianu), nagroda rzeczowa itp.
Foto 11. Martwe wagi w średniej ważonej
Szkoła przeszła na wyliczanie ocen klasyfikacyjnych z użyciem metody średniej ważonej. Niestety, wprowadziła i realizuje to poprzez błędne zapisy we WSO. Z tabeli na foto 11. wynika bowiem, że wszyscy mają jedną skalę 1-8. Po pierwsze brakuje w skali wag 1, 2, 5, 7, czyli są one martwe (nie posiadają form). Łamie to prawo ucznia do każdej wagi w każdym półroczu, czyli do tylu ocen co najmniej, ile jest wag. Po drugie w związku z prawem ucznia do każdej wagi system przyjęty przez szkołę narzuca każdemu nauczycielowi ilość ośmiu ocen, bo tyle jest wag, w półroczu, co może nie być wykonalne dla większości stawiającej najwyżej do 3-4 ocen w półroczu. W związku z tym i po trzecie istnieje niebezpieczeństwo zaniżania ocen poprzez stosowanie najwyższej wagi do sprawdzianów, co przy dwóch, trzech ocenach w półroczu zupełnie zamaże prawdziwe oblicze realizacji celów edukacyjnych szkoły. Takie wprowadzanie średniej ważonej jest zaprzeczeniem idei pedagogiki i edukacji (zob. Średnia ważona – poradnik).
Foto 12. Skala wag ocen
Na foto 12. widzimy inny przykład „ważenia ocen” w innej szkole. Mimo iż nauczyciel podał skalę wag 1-3, 3-4, 5-6 i formy sprawdzania osiągnięć, nie znamy szczegółów a uczniowie mają do tego prawo. Nie wiadomo, dlaczego waga 3 występuje przy kartkówce i przy sprawdzianie?
Wagi ocen nie powinny być tzw. widełkami, ale mają szczegółowo zawierać dane od wymaganiach stawianych osiąganiu określonych celów i ocen. Byłyby poprawne, gdyby np. nauczyciel podał: wagę 1 ma kartkówka z ostatniej lekcji, wagę 2 z dwóch ostatnich a 3 z trzech. Wówczas wszystko stałoby się jasne pod warunkiem, że i pozostałe widełki wag byłyby wyjaśnione.
Foto 13. „Inne wagi” w skali
Na foto 13. kolejny przykład ważenia ocen. Zapis jest jednak nielogiczny. Nie można wprowadzać uczniów w błąd, podając im skalę 1-4 jak na foto 13 w kategorii inne: 1-4. Nauczyciel ma obowiązek wyjaśnienia wszystkich form sprawdzania osiągnięć a określenie „inne” jest lekceważeniem obowiązku informowania.
Określenie tupu „inne…” jest stosowne dla ankiet, ale nie do szczegółowych zapisów prawnych.
Foto 14. Przymus zaliczenia sprawdzianu
W kolejnym przykładzie statutu na foto 14. rada pedagogiczna zastrzegła sobie we WSO, że uczeń musi mieć zaliczony co najmniej jeden sprawdzian, aby dostać ocenę dopuszczającą. Jest to zapis niezgodny z prawem, ponieważ właśnie po to jest zróżnicowanie form sprawdzania osiągnięć, aby dać szansę wszystkim uczniom, nie tylko mocnym na sprawdzianach. Zapisy tego typu dyskryminują więc uczniów słabszych.
Foto 15. Niekonsekwencje procentowe
Na foto 15a i 15b widzimy ocenę dopuszczającą zaczynającą się od 40% a na 15b od 1,8, co daje wartość 30% a nie 40% – 2,4. Z kolei 2,75 na ocenę dostateczną to 46% a nie 56% jak to jest na foto 15a. Tak więc uczniowie poszukujący „prawdy” i samodzielnie z kalkulatorem wyliczający średnie z 6. mogą zgłaszać zapytania o brak spójności, co zwiększy konsternację grona.
Gdy nauczyciele będą posługiwać się wartościami z wykazu na foto 15b, sytuacja stanie się korzystniejsza dla wyników całej szkoły, bo 2,75 na dost. to tylko 46% a nie 56%, chyba że 46% to dolna granica dost. a 3,74 górna – 62%. Jakby intencją jest, aby ocena plus 3/4 (0,75) dawała ocenę wyższą. Szkoda że nie jest to zasada stosowana we wszystkich szkołach.
Zauważmy też, że szkoła wyznaczyła górną granicę średniej 5,75 na ocenę celującą i tutaj procenty się zgadzają – 96%. Problem polega na tym, iż w wielu innych statutach, w „szkole po drugiej stronie ulicy” rada ustaliła tę granicę na 5,31 a dwie ulice dalej na 5,51. Oznacza to, iż wyliczona średnia ocen najlepszych uczniów będzie niższa niż w tych placówkach, co przełoży się na mniejszą ilość nagród samorządowych dla tego technikum – nauczyciele podadzą bowiem średnią wyliczoną ze świadectw, na których uczeń z niższą średnią np. 5,31 otrzymał kilka szóstek, co da mu przewagę nad uczniem z ocenami bdb. Wprawdzie jego średnie z kilku przedmiotów były na poziomie 5,70, ale na świadectwie ma piątki, bo do szóstek brakło mu kilka setnych. Teraz widzimy, że mimo iż miał 5,70 w takiej samej ilości przedmiotów co uczeń ze średnią 5,31, ale to właśnie ten drugi dostanie nagrody, ponieważ miał więcej szóstek na świadectwie.
WSO i PZO a fałszowanie osiągnięć uczniów
Dlatego właśnie należy ujednolicić skalę w całej Polsce, aby uczniowie nie byli krzywdzeni za ciężką pracę i zaangażowanie. Zresztą na foto 14 widać, że inna szkoła ma 1,75 jako dolną granicę oceny dopuszczającej a nie 1,8. Kilka setnych a różnica może być wielka dla ucznia, który nie uzyska promocji w tej szkole, bo gdyby chodził do tamtej, ze średnią 1,76 miałby promocję. Tak powstają właśnie ludzkie dramaty i łzy, z których jak do tej pory szkoła z MEN na czele nie zdaje sobie sprawy lub ignoruje te problemy uparcie przystając i wierząc w autonomię szkolnych WSO i PZO.
Sytuacja z wyznaczaniem średnich i procentów przypomina rywalizację w biegach np. na 400 metrów. Gdyby każdemu zawodnikowi stoper włączał jego własny trener i później podawał komisji wyniki – tak kolejne szkoły różnią się od siebie – prędzej czy później doszłoby do zdarzeń, kiedy na linii mety pojawiłby się zawodnik numer 1 z czasem większym niż zawodnik trzeci lub ostatni na mecie. Ich trenerzy celowo włączaliby stopery później. Różne WSO i PZO szkół to właśnie takie mechanizmy, stopery pokazujące zafałszowany czas. Dopiero gdy uczniowie szóstkowi jadą na olimpiadę i wracają z wynikami ledwo, ledwo, okazuje się, ile są warte ich szóstki w porównaniu z trójkami czy piątkami uczniów laureatów chodzących do szkół z wyższymi lub zawyżonymi wymaganiami.
Z dużą dozą prawdopodobieństwa można twierdzić, iż od 2009 roku, gdy dzienniki papierowe zastąpiono e-dziennikami, tysiące dzieci i młodzieży zostało pokrzywdzone przez nieprzemyślane, zawyżane w ich szkołach WSO i PZO. Odebrano i wciąż się odbiera takim uczniom czerwone paski, nagrody, ale przede wszystkim wiarę we własne siły, pasje i lekceważy trud żmudnej i wieloletniej pracy.
Foto 16. Sprawdzian bez możliwości poprawy
Zapis paragrafu 163 jest niezgodny z prawem, ponieważ wcześniej we WSO istnieje wskazanie, że uczniowie mają prawo do poprawienia oceny ze sprawdzianu. Dlaczego ten sprawdzian ma być inny? Ponadto obligatoryjne zakazywanie poprawy oceny jawi się jako próba zastraszania uczniów, co także jest niepedagogiczne i niehumanitarne.
Zastanawiający jest poziom wymagań „wiedzy i umiejętności z danego okresu” – czy chodzi o okres pomiędzy sprawdzianami, a może o inny rodzaj zamknięty klamrą typu epoka literacka? Co będzie w przypadku braku zamknięcia go z przyczyn losowych typu wycieczka klasy, akademia szkolna, choroba nauczyciela itp.? Dlaczego nie może to być zwykły sprawdzian jak inne?
Foto 17. Sprawdzian za karę
Tutaj zapis na foto 17 p. 14. 3), który nie łamie prawa, ale powstał w skutek łamania prawa przez nauczyciela lub nauczycieli w danej szkole. Do dyrekcji widocznie napływały jakieś komunikaty, że w szkole odbywają się różne formy sprawdzania osiągnięć uczniów w ramach lub na skutek złego zachowania i w formie kary dla całej klasy. Tak, to łamanie prawa, stosowanie odpowiedzialności zbiorowej i przekładanie obowiązków wychowawczych na uczniów. Oto oni, zważywszy na konsekwencje zachowania jednostki, muszą teraz tak zadziałać, aby owa jednostka lub grupa uczniów agresorów nie sprowokowała nauczyciela do niezapowiedzianej kartkówki czy sprawdzianu. Konsekwencje takiego postępowania mogą przełożyć się na wzrost poziomu agresji wśród rówieśników i skończyć się na rękoczynach. Dlatego są niezgodne z prawem, ale też wynikają z braku współpracy rady pedagogicznej w zakresie tabu unikanego w rozmowach w pokojach nauczycielskich: agresja ucznia i sposoby radzenia sobie z nią nauczycieli. Bardzo rzadko w statutach pojawiają się tak wyraźne uwagi dyscyplinujące nauczycieli. Na foto 8 widzieliśmy już próby dyscyplinowania rodziców.
Foto 18. Ocena nie może być średnią arytmetyczną
Na foto 18 na uwagę zasługuje zapis p. 1.8: „ocena nie może być średnią arytmetyczną, może być średnią ważoną”. W momencie gdy rada pedagogiczna zatwierdzi metodę oceniania, jest to decyzja wiążąca dla nauczycieli. Zapis powyższy oznacza, że jednak rada pedagogiczna nie stanęła na wysokości zadania, ponieważ określenie „może być” dopuszcza różne sposoby oceniania. Dlatego też ocenianie ze średnią ważoną będzie mogło występować jako dodatkowe, charakterystyczne w szkole średniej dla matematyków i językowców, którzy troszcząc się o wyniki egzaminów i wskaźnik EWD, mobilizują (zastraszają) uczniów „kosmicznymi wagami”, aby nie zostać napiętnowanym przez środowisko i oskarżonym o zaniedbania po otrzymaniu wyników matur (więcej: Szkoła barbarzyńców). Zapis ten jest więc niezgodny z prawem, ponieważ dopuszcza wiele w miejsce jednego transparentnego systemu oceniania. W dobie e-dzienników uczniowie będą znać tylko np. średnią ważoną z matematyki, języków obcych i języka polskiego a z pozostałych przedmiotów nie a mają do tego prawo, jeśli rada pedagogiczna podejmie taką decyzję. Jeśli jednak nie podejmie i nie zobowiąże wszystkich nauczycieli do jednolitej formy oceniania, używanie średniej ważonej będzie nielegalne.
Foto 19. Dzienniki papierowe
Z zapisu p. 28 na foto 19 wynika, iż szkoła prowadzi dwa rodzaje dokumentów, papierowe i elektroniczne. Nie jest to niezgodne z prawem, ale niesie ze sobą poważne zagrożenia szczególnie gdy nauczyciele nie nadążają lub zapominają przepisać oceny z dzienników papierowych do elektronicznych. Jest tak gdy zajęcia odbywają się w różnych budynkach, gdzie nie ma dostępu do internetu lub taki jest charakter zajęć, praktyczne lub WF. Nauczyciele nie mają ze sobą komputerów czy laptopów, więc pozostaje kartka i długopis. Dlatego ważne jest, aby jak najszybciej przepisywać dane świadczące o odbytych zajęciach i ocenach do e-dzienników. Taki zapis byłby jak najbardziej zrozumiały, natomiast obecny świadczy o tym, że oba dzienniki, papierowy i e-dziennik mają taką samą rangę, nie następuje też wypełnianie e-dzienników po zajęciach.
Foto 20. Średnia ważona nie wiąże?
Foto 20 przedstawia zapis w statucie i WSO w p. 2. w formie: „Ocena wynikająca ze średniej ważonej, którą oblicza system elektroniczny nie jest dla nauczyciela wiążąca”. To jakieś nieporozumienie?! Skoro nauczyciel napracował się podczas wakacji, analizował program i zaplanował formy, nadał im stosowne wagi, to znaczy, że dogłębnie przemyślał całość metody oceniania. Wybrał najlepszą z istniejących metod, transparentną i obiektywną, ale we WSO się od tego odżegnuje? Zostawia sobie furtkę na co? Na to, aby ewentualnie „złego ucznia” ukarać mimo wysokiej średniej, upokarzając go? A może nagrodzić ucznia, który w jego opinii jest dobry, ale z ocen „wychodzi mu tylko trzy”? Czy nie jest to powrót do „widzimisię”, czyli oceny ocenami a rację ma zawsze nauczyciel? To nielogiczne i niehumanitarne, rada pedagogiczna wycofuje się z wcześniejszych ustaleń. Przykre.
Prawdopodobnie coś się stało, że rada wprowadziła ten zapis, prawdopodobnie zawiodły średnie progi zaliczeń ocen i skrzywdzono genialnego ucznia, zaniżając mu ocenę. Nauczyciele wymyślili sobie, że „pokombinują” ze statutem i dopiszą możliwość zmiany oceny pomimo e-dziennika. Były kłótnie i skargi rodziców dobrych uczniów, więc należało coś zmienić? Tak, ale to jedno zdanie ma bardzo demoralizujący wpływ na system oceniania. W związku z nim dosłownie każdą ocenę uczeń będzie mógł zaskarżyć, podważyć, „strzelić focha” i obrazić się na nauczyciela, zastraszając go rodzicami, nadzorem, rezygnacją z zajęć. System średniej ważonej musi być jednoznaczny a jego zaletą jest dzielenie się z uczniem lub nawet przerzucanie odpowiedzialność za jakość ocen właśnie na niego.
Jest jeszcze inna możliwa geneza tego zapisu. Nie wszyscy nauczyciele zrozumieli zasady tworzenia skali wag i użyli „kosmicznej wagi” dla sprawdzianów. Uczeń z ocenami bdb. dostał jedną ocenę poniżej bdb i system wyliczył mu ocenę klasyfikacyjną zaniżoną. Natychmiast trzeba wycofać się z takich zapisów skali wag i cytowanego p. 2. Jeśli rada pedagogiczna tego nie zrobi, szkole grozi katastrofa, bo oceny będą wystawiać sobie uczniowie z pominięciem kadry.
Foto 21. Ile razy poprawiać ocenę?
Z zapisu w p. 11. na foto 21 wynika, iż uczeń może poprawić ocenę ndst – każdą, na zasadach ustalonych przez nauczyciela tylko raz. Jednak dodatkową informacją jest, iż ocenę ndst z pracy pisemnej musi poprawić w pierwszym terminie. Czyli o co tu właściwie chodzi? Po pierwsze zapis ogranicza możliwość poprawy innej oceny niż ndst, po drugie wyszczególnia prace pisemne z „tłumu” innych i czyni to niepotrzebnie, bowiem zastrzega, że każdą ocenę można poprawić tylko raz, więc niepotrzebny jest dodatek w ostatnim zdaniu.
Na uwagę pozytywną w analizowanym punkcie zasługuje stwierdzenie: „Obydwie oceny zostają wpisane do dziennika i są brane pod uwagę przy ustalaniu oceny klasyfikacji…”. To bardzo dobra informacja dla uczniów, bo mobilizuje ich do przygotowania się na pierwszy termin. Niestety, szkoła przegra z konkurencją, inną szkołą lokalną, której zapisy zezwalają na wymazanie oceny ndst i zastąpienie jej oceną z poprawy, wygra natomiast ze szkolą opisaną na foto 2c na początku artykułu, tam ocena poprawiona będzie miała niższą wagę niż poprawiana. Powstaje tutaj niezły „bałagan prawny” prowadzący do katastrofy systemu lub co najmniej spadku jego wartości.
Celem systemu oceniania jest prowadzenie nadzoru nad realizacją programu nauczania. Nie można tego zrobić przy założeniu, że szkoły i uczący w nich nauczyciele różnie oceniają i klasyfikują uczniów za te same zadania. Patrząc globalnie: uczniowie w całym kraju wykonali w klasie pierwszej liceum sprawdzian z matematyki z równania kwadratowego. Uzyskali ocenę średnią 3,46 – tak wynika z badań e-dzienników. Niestety, jest to obraz wypaczony, ponieważ każdy nauczyciel przygotował inne ilości zadań z różnymi stopniami trudności i stosował różne metody punktacji oraz oceniania.
Foto 22. Rodzice piszą podanie o uzasadnienie oceny
To niehumanitarne, aby w p. 4 na foto 22 wymuszać na rodzicach pisemne wnioski o cokolwiek a o uzasadnienie oceny tym bardziej. Przy e-dzienniku funkcjonującym w szkole i transparentnym systemie oceniania nie powinno dochodzić do tego typu zdarzeń a jednak one mają miejsce, skoro rada pedagogiczna broni się, na wszelki wypadek wprowadzając ten zapis. Wyraźnie więc chodzi o ocenę klasyfikacyjną, którą rodzic chce zaskarżyć i od niej się odwołać, wierząc, że została ona wystawiona z naruszeniem zasad WSO i PZO. Cóż, nawet 7 dni rodzicom nic nie da, bowiem uczeń ma prawo do odwołania się od oceny i napisania egzaminu sprawdzającego, ale uwaga, w większości statutów ma do tego mało czasu. Najpóźniej na tydzień przed radą nauczyciele mają obowiązek poinformować o przewidywanej ocenie końcowej, czyli rodzic nie zmieści się w czasie ze swoim protestem czy podaniem. Jeśli jednak zdąży, rada pozytywnie zaopiniuje podanie o sprawdzian, odbędzie się on w kilka dni po radzie. Zadania do tego sprawdzianu napisze sam „zaskarżany nauczyciel”. Istnieje więc duże prawdopodobieństwo, że uczeń nie przejdzie tej próby pozytywnie.
Zatem zapis o podaniu jest wyrazem rezygnacji rady wobec roszczeniowych rodziców lub uczniów, często dorosłych w liceach i technikach ludzi, którym całe półrocze „nie chce się chcieć uczyć”, ale później wnoszą jakieś skargi.
Foto 23. Zmiana form w okresie pandemii
Okres pandemii nie zmienia prawa. W p. 2. zdanie miałoby sens, gdyby zamiast średnika „;” użyto wyrazu „niż”. Chodzi o informację o możliwości zastosowania innych niż ustalone form oceniania. Była już o tym mowa szczegółowo w p. 2 na początku artykułu: „nauczyciel może stosować tylko te formy, o których informował i tłumaczył uczniom na początku roku szkolnego”. Ten wymóg jest konieczny, aby WSO i PZO działały poprawnie. Natomiast weryfikacji podlegają wagi ocen, te w rzeczy samej powinny zostać zmienione. Jeśli bowiem szkoła ocenia z użyciem średniej ważonej, to nauczyciele mieli obowiązek przygotowania form i wag – niektórych w czasie pandemii nie mogą użyć. Zatem powinni stworzyć nową tabelę, wykreślając z nich formy bezużyteczne i zmieniając wagi na kolejne.
Skoro np. nauczyciel używa 7 form sprawdzania osiągnięć w każdym półroczu i ustalił skalę wag na 1-7 a teraz będzie stosował tylko 3 z form, nie może dla najtrudniejszej z form stosowań wagi 7 tak, jak to czynił w normalnych warunkach. Jeśli więc stosuje tylko 3 formy i ich nie grupuje, najwyższa powinna mieć wagę maksymalną 3. Każda inna, wyższa, nie tylko że skrzywdzi ucznia, ale wypaczy system edukacyjny, zamazując prawdziwy obraz postępów ucznia i prowadząc do katastrofy. Będzie ona polegała na tym, że drastycznie podwyższy się stan ocen większości uczniów lub fatalnie obniży, ale raczej podwyższy, gdyż uczniowie potrafią wykorzystywać fora grupowe klas do przesyłania sobie gotowców podczas sprawdzianów.
Podsumowanie
Naczelna intencją przeglądu zapisów i wskazywania błędów WSO jest refleksja o potrzebie jednorodności całego systemu oceniania. Skoro nauczyciele nie są specjalistami od stanowienia prawa, bo nie mają takich kompetencji, istnieje potrzeba odgórnego wyznaczenia zasad oceniania obowiązującego w całym kraju. Mogłoby to w znacznym stopniu poprawić społeczne odczucia i przywrócić właściwy etos pracy szkoły, wzmocnić pozycję nauczyciela. Fatalny i niespójny system oceniania doprowadził do wzrostu agresji wśród uczniów gimnazjów, jest współodpowiedzialny za wzrost chorób psychicznych wśród młodzieży w wieku 18-25 lat. Przyczynia się także do spadku etosu pracy nauczycieli oskarżanych o najgorsze cechy, jak miało to miejsce w pamiętnym kwietni 2019(!).
Nade wszystko jednak autonomiczny, niejednorodny i często niezgodny z prawem oświatowym system oceniania w różnych postaciach prowadzi do porażek edukacyjnych uczniów i wypaczania zasad pedagogiki. Zmienić to może jedynie reforma.
Strażnicy bramy – od kogo zależą zmiany?
Tytuł cyklu „Strażnicy bramy” to aluzja do przypowieści zawartej w „Procesie” Franza Kafki (zob. Kafka i poszukiwanie szczęścia). Jest tam mowa o strażniku pełniącym rolę odźwiernego bramy prawa, do której przyszedł prosty człowiek. Pragnie on pójść dalej, wejść za bramę, aby poznać prawdę o życiu i szukać szczęścia, ale strażnik go zatrzymuje, strasząc konsekwencjami i onieśmielając. Tak działa współczesna polska szkoła. Niby jest pełna empatii i marzeń o idealnych absolwentach, ale tak naprawdę nie bardzo wie, jakiego obywatela ma kształtować a ocenianiem „podcina mu skrzydła”. Kto ma zmienić ten stan rzeczy, jeśli nie świadomi „Strażnicy bramy”?