„Odwołaj się do innego dzieła kultury” lub „odwołaj się do innych dzieł kultury” to zadania matury pisemnej i ustnej z języka polskiego, które mają na celu wzbogacić rozwinięcie głównego problemu maturalnego polegającego zwykle na wyciąganiu wniosków z analizy fragmentu dzieła literackiego (matura ustna: także plastycznego). Dla autorytetu szkoły średniej i systemu edukacji okazuje się „dodatkiem destrukcyjnym”, bo oznaczającym zgodę na lekceważenie matury z języka polskiego („zawsze coś się napisze”). Natomiast dla „bardziej zaradnego” maturzysty wiąże się z możliwością odwołania się do dzieł pozbawionych wartości lub/i do nieistniejących!
Można dzisiaj twierdzić z całą stanowczością, iż polecenie spontanicznego i dowolnego odwoływania się do innych dzieł kultury przez maturzystów istniejące w zadaniach maturalnych od 2005 roku nie sprzyja wzrostowi czytelnictwa, a wprost przeciwnie: zwalnia uczniów z obowiązku znajomości lektur kanonu.
„Mały Książę”, „Kamienie na szaniec”, „Pinokio”, „W pustyni i w puszczy” czy „Harry Potter” to od 13 lat pojawiające się podczas matur standardy odwołań abiturientów. Świadczą o tym, że poloniści i rodzice uczniów w szkołach podstawowych (i gimnazjach) potrafili zdyscyplinować lub zmobilizować pociechy do czytania choćby streszczeń, oglądania ekranizacji, słuchania audiobooków, czego nie udaje się dokonać w szkołach średnich. Tam słowa nauczycieli już mniej ważą a kontakt z mobilizującymi uczniów do nauki rodzicami rozmywa się do „niewidzialności”. Dorosła młodzież „wszystko może, nic nie musi” – więc nie czyta, nie nosi podręczników i generalnie trzeba się starać, aby czasami nie odrywać ich od smartfonów, bo mogą się na nauczyciela obrazić… i po uzyskaniu pełnoletności po prostu przestaną chodzić na zajęcia.
W kanonie maturalnych odwołań do „innych dzieł kultury” zaczął pojawiać się po „Grze o tron”, „Wiedźminie” (gra) aktualnie: „Iron Man”. Przedstawiciel gamy dzieł kinowych studia Marvela dosłownie, używając języka uczniów, „rozwala system”, niwecząc sens matury, nakazując nauczycielom oraz egzaminatorom zapoznawanie się z bogatym zasobem filmów i seriali ważnych w życiu młodzieży. Są wśród nich komiksy, scenariusze gier na konsole, powieści erotyczne z Greyem, a także teksty piosenek raperów wybitnych i mniej ambitnych.
Kasacja wolnego wyboru odwołań maturzystów do dzieł kultury wydaje się koniecznością, ponieważ stała się tzw. strzałem w kolano dla realizacji programu nauczania języka polskiego.
System mówi do ucznia: „Czytaj kanon lektur”, ale potem puszcza oko, wskazując: „Sam wybierz dzieło kultury, do którego się odwołasz”. I zaczyna się maturalny bełkot o Pinokiu, Małym Księciu, Spidermanie, Iron Manie itd. Miarka się przebrała! Już czytać i słuchać tego się nie da, tym bardziej bezkrytycznie kiwać głową potakująco, gdy co mądrzejsi uczniowie na poczekaniu wymyślają nieistniejące wątki dzieł, streszczając fabuły gier komputerowych, myląc bohaterów i seriale czy ich kolejne serie. Nie o to chodziło na maturze.
Prace licencjackie i magisterskie mają charakter odtwórczy. Pojawiające się w nich badania mogą zawierać błędy. I tak wędrują do archiwów, na przemiał. Dlaczego więc od maturzystów chcemy spodziewać się erupcji skojarzeń, dojrzałych i wiążących diagnoz, wniosków i życiowych wartości? Wychodzi z tego konfabulacja i przeciętność.
Lektury a formaty matur z języka polskiego
Tabela: Odwołanie się do innego dzieła literackiego – do lektur realizowanych w szkole średniej przez abiturientów podczas egzaminów maturalnych w pięciostopniowej skali ocen: żadne, niskie, średnie, wysokie, bardzo wysokie.
MATURA | FORMA | FORMAT/AUTOR ZADAŃ | CECHY | Wykorzystanie lektur |
---|---|---|---|---|
Do 2005 r. | Pisemna | Esej/MEN | – pisanie na temat; – syntezy poznanych lektur; |
Wysokie |
Ustna | Losowanie pytań/Szkoła | zestaw zawierał trzy pytania obejmujące: – literaturę staropolską i oświecenie; – literaturę XIX wieku; – literaturę XX wieku oraz pojęcia z teorii lit. i nauki o języku; |
Wysokie | |
Po 2005 r. | Pisemna | Esej poprawiany z kluczem/CKE | – pisanie na temat; – analiza fragmentu/ów dzieła; – odwołanie się do całej lektury. |
Niskie |
Ustna | Prezentacja/Szkoła i OKE | – recytacja prezentacji; – rozmowa na temat prezentacji. – odwołania do innych dzieł kultury lub literackich poznanych w szkole średniej. |
Niskie/Żadne | |
Od 2015 r. | Pisemna | Rozprawka/CKE | – pisanie na temat; – analiza fragmentu/ów dzieła; – odwołania do innych dzieł kultury lub literackich poznanych w szkole średniej. |
Niskie/Żadne |
Ustna | Losowanie pytań/CKE | – wypowiedź na podane zagadnienie; – odwołania do innych dzieł kultury lub literackich poznanych w szkole średniej. |
Niskie/Żadne |
Największy nacisk na znajomość materiału objętego programem nauczania występował podczas matury sprzed reformy w 2000 roku.
Jeden z „ambitniejszych uczniów” podczas matury ustnej w 2019 roku „zastrzelił egzaminatorów” patosem swojego uniesienia, gdy analizując podaną mu grafikę impresjonisty, odwołał się dodatkowo do „arcydzieła literackiego” pt.: „Cristiano Ronaldo. Biografia”. „Treść utworu udowadnia – twierdził – że warto mieć marzenia i starać się ciężką pracą je realizować”. „Ręce i nogi się uginają…” wszystkim polonistom. Ktoś powie: „Dobrze, że w ogóle maturzysta miał do czego się odwołać?”, bo 95% nie czyta książek. Jakkolwiek mimo wszystko nie o taką maturę chodziło, „Na litość boską!” – chciałoby się krzyknąć – człowiek wzięty z ulicy też mógłby zdać taką maturę. Po pierwsze tytuł książki (dzieła kultury), do której się odwoła, wymyśli na poczekaniu, po drugie jej zawartość także, i po trzecie – treść jego wypowiedzi jest poza zasięgiem egzaminatora. Słowem: matura w takim wydaniu to mistyfikacja!
„Iron Man” w tytule felietonu to symbol konfabulacji – „lania wody”, na jakie może sobie pozwolić – a „nie powinien móc” – maturzysta, opowiadając niestworzone lub nieistniejące rzeczy egzaminatorom. Nie mają oni możliwości weryfikacji tej wiedzy, nie muszą znać dzieł Marvela, popularnych seriali Netflixa, polskiego, angielskiego czy ukraińskiego rapu i całej współczesnej beletrystyki. Skoro więc komisja egzaminująca nie wie czy odwołania maturzystów do tzw. „innych dzieł kultury są świadome i rzetelne?”, nie jest w stanie ich ocenić.
Trudno powiedzieć, na jakiej podstawie CKE założyło, że każdy egzaminator to omnibus i „filmowy maniak”? Owszem, poloniści to w większości ludzie renesansu, ale nie muszą znać „Iron Mana”, Twardocha czy Tokarczuk? Są wszak setki dzieł, a także twórców kultury, do których można się odwołać a których egzaminatorzy mogą nie znać, więc ich ocena pracy lub wypowiedzi maturzysty będzie wypaczona.
Przydałoby się zatem dokonanie pewnych zmian, np. pożądana byłaby:
- Likwidacja testu na inteligencję* podczas matury pisemnej i skrócenie jej do 120 minut wyłącznie dla pisania rozprawki na żądany temat, w którym wybór odniesienia się do dzieł będzie ograniczony wyłącznie do lektur poznanych w szkole średniej, np. „Czy tyran może być dobrym władcą? Rozważ problem, analizując podany fragment „Dziadów” cz. III. Odwołaj się do całego utworu, a także innej lektury poznanej w szkole średniej.”
- Likwidacja matury ustnej na rzecz testu online z wiedzy o historii i teorii literatury oraz lektur obowiązkowych. Maturzyści, zgodnie z zasadami EWM, mieliby kilka miesięcy do ćwiczeń tychże testów z odpowiedziami – jak egzamin na prawo jazdy.
*Tak zwany test czytania ze zrozumieniem niebezpiecznie zmierza w kierunku testu na inteligencję, czyli formy intuicyjnej typu: „trafię, nie trafię” czy „zgaduj-zgadula”, zaciemniając obraz rzeczywistych wymagań. Uczniowie a przede wszystkim nauczyciele wykonują ogrom pracy, ćwicząc pisanie, ślęcząc nad rozprawkami uczniów godzinami i latami, aby następnie ich praca została rozmyta przez punkty za test czytania, bo uczeń zapomniał lub nie wie, „jakie funkcje może pełnić w zdaniu pierwszy akapit?”. To podejście, pisanie streszczeń z podanych fragmentów, próba odczytania jakiejś metafory, badanie struktury wiersza, podczas gdy maturzysta wybrał rozprawkę, bo nie radzi sobie z poezją, jest koszmarem dla uczniów klas ścisłych i techników.
Dlatego na maturze pisemnej powinna pojawić się tylko rozprawka z odwołaniem do całego dzieła – koniecznie i do jednej lub dwóch lektur poznanych w szkole średniej.
Obecny kształt matury ustnej w zamierzeniu miał być sprawdzianem z przygotowania do rozmów kwalifikacyjnych z przyszłym pracodawcą. Jeśli jednak uczniowie przez lata wstydzili się zabierać głos na zajęciach, nie mają więc doświadczenia, nie kontrolują wypowiedzi i swojego głosu, gubią wątki, zapominają o celu mówienia ze stresu – to po co ich „dociskać” na maturze, w jakim celu zmuszać do otwierania się przed obcymi ludźmi, gdy nie robili tego przez lata w gronie dobrze sobie znanych osób?
Dorosła kobieta czy mężczyzna odwołujący się do „Pinokia” czy „Iron Mana” jako do jedynych znanych mu dzieł kultury podczas egzaminu dojrzałości to widok… bardzo przykry. Najwyższy czas to zmienić.
Sprawozdania z matury CKE
CKE corocznie publikuje sprawozdania z matur, także z języka polskiego (zob. Sprawozdania). W związku z tym ma wgląd w materię odwołań autorów do „innych dzieł kultury”. W rzeczy samej nie ma nic dziwnego w korzystaniu podczas pisania matury z lektur co dopiero analizowanych w klasie maturalnej. Jeśli spojrzymy na sprawozdania sporządzone w latach 2018 i 2019, to dominują tam lektury XX wieku. Jakkolwiek, uwaga, pojawiają się, zostały zauważone przez CKE odwołania do dzieł filmowych. Są wśród nich:
- Matura 2018 – najczęstsze odwołania filmowe: Gra o tron, Wiedźmin, Harry Potter, The Walking Dead, Orange is the New Black, Riverdale, Kryminalni, Shrek, Igrzyska śmierci.
- Matura 2019 – najczęstsze odwołania filmowe: Fight Club (Podziemny krąg), reż. D. Fincher, Footloose, reż. C. Brewer, Gra o tron reż. D. Benioff, D.B. Weiss (serial), Kieł, reż. Y. Lanthimos, Lobster, reż. Y. Lanthimos; Mechaniczna Pomarańcza, reż. S. Kubrick; Mój piękny syn, reż. F. van Groeningen; Niepokonani, reż. P. Weir; Outlander, reż. R. D. Moore (serial); Przerwana lekcja muzyki, reż. J. Mangold (w dwóch wypracowaniach); Skazani na Shawshank, reż. F. Darabont (w dwóch wypracowaniach); Stowarzyszenie Umarłych Poetów, reż. P. Weir; Supernatural (Nie z tego świata) reż. E. Kripke (serial TV); Szybcy i wściekli 5, reż. J. Lin; Waleczne serce, reż. M. Gibson; Zniewolony, reż. S. McQueen.
W sprawozdaniu za rok 2018 znajdziemy określenie, iż są to: „między innymi…”, więc CKE nie wymienia wszystkich (jest aż tak źle, że wstyd mówić?). Z kolei rok później większą uwagę przypisano do filmów, zrezygnowano z: „między innymi”, a zatem w punkcie 2 powyżej wymieniono wszystkie filmy, a przy niektórych w nawiasach napisano ilość prac, w jakich owe odwołania nastąpiły. Widać znaczącą poprawę jakości odwołań, większa ilość filmów nagradzanych albo jest to ukrywanie prawdy, bo gdzie w sprawozdaniu z 2019 się nagle podziały dzieła z listy ze sprawozdania z 2018 r.?
Rozważmy teraz sytuację hipotetyczną zebrania wszystkich egzaminatorów CKE na jednej sali, aby przeprowadzić głosowanie. Podniesienie ręki do góry podczas wyczytywania kolejnych filmów z powyższej listy będzie oznaczać, że wszyscy doskonale je znają i ręczą za uczciwość swojej oceny merytorycznej matur pisemnych! Ile procent rąk w górze może się pojawić? Jeśli mniej niż 100%… Ale przecież egzaminatorzy nie mają obowiązku znać całej filmoteki…
Obecność odwołań do filmów na maturze pisemnej dowodzi, iż podczas wypowiedzi ustnej następuje zwielokrotnienie pojawiających się wątków tego typu z prostej przyczyny: maturzyści „żyją online” i namiętnie oglądają Netflixa, HBO GO, Playera, CDA, a także inne streamujące strony www. Wymieniają się recenzjami, oceniają kreacje aktorów i umawiają się na seanse, więc jak nie skorzystać z tej wiedzy, skoro jest na wyciągnięcie ręki a „trzeba zrobić wrażenie” na komisji.
Nieszczęśliwie dla poziomu matury się składa, iż wśród tytułów z list (2018-19) jest tzw. „męskie kino” pełne zwrotów akcji, przygody, przemocy, agresji i efektów specjalnych, bo ani MEN, ani CKE nie ustaliły kanonu filmów na wzór kanonu lektur.
Zawód nauczyciela jest sfeminizowany bodaj w 80%, więc egzaminatorkami w większości są kobiety. Kino akcji dla pań to rzeczywiście dosłownie „inne dzieła kultury” – obce mentalnie i ignorowane. Jaką w związku z tym rozmowę i o czym przeprowadzą na maturze ustnej szanowne panie, jeśli przygotowany na „lanie wody” i konfabulację abiturient dostanie do analizy tekst lub grafikę na 100% kojarzącą się jemu/jej właśnie z „Iron Manem”?
Kto kogo tak naprawdę egzaminuje na maturze ustnej od 2015 roku?
Sprawozdania z kolejnych lat niczym listki figowe będą zasłaniać i ukrywać kompromitującą prawdę o systemie egzaminacyjnym: „Po 12-13 latach nauki w szkołach polski maturzysta zdaje maturę z „Iron Mana”, więc po co zamęczać go historią i teorią literacką, czytaniem kanonu” – taka jest ogólna konkluzja. Jak przykro wyglądają napompowane znajomością „zaprzeszłych lektur” (sprzed epoki internetu) polonistki stawiające słupki jedynek z lektur i na „wywiadówkach grzmiące” z przerażenia w obawie, że młodzież nie czyta, więc nie zda matury! A większość na przekór im zdaje „śpiewająco”, z „Iron Mana” (!).
,,Młodzierz w szkole sredniej mało czyta,,
Ciekawe czy ma to cos wspolnego z brakiem czasu wolnego i nieustanym przygotowywaniem sie do matur. Autor arytkułu chyba nie jest swiadomy jak wygląda proces przygotowywania sie do matur z przedmiotw dodatkowych jesli ktos chce zdac je na wysokim poziomie. 8h w szkole, nastepnie ok 4-5h przy repetytoriach i cwiczeniach lub korepetycjach i potem oczywiscie moim najwiekszym pragnieniem jest lektura o perypetiach stetryczałej emerytki(cudzoziemka) i zachwycanie sie nad geniuszem autorki o ktorej istnienu za 5 lat zapomni wiekszosc uczniow. Zamiast tego ludzie ida do kina na film by sie ,,pośmiac,, i oderwac od rzeczywistosci, a nie jeszcze bardziej pobadac w niemoc z bohaterką. Niech autor tekstu czasami postawi sie w roli osoby/grupy ludzi o ktorej pisze, ja poczulem sie urazony tym artykułem
Artykuł pokazuje hipokryzję systemu, który każe czytać lektury, ale tego nie sprawdza podczas matury, pozwalając na liczne i często kontrolowane konfabulacje. Egzaminator ze strażnika uznanych społecznie wartości kultury zmienił się w stróża odnotowującego frekwencję abiturientów na maturze ustnej, oceniając styl wypowiedzi, nie wtrącając się do treści, której często ma prawo nie znać lub nie rozumieć. W związku z tym należałoby powrócić do modelu sprzed 2005 roku, kiedy maturzysta na początku roku dostawał 100 zagadnień do przygotowania się do matury ustnej i wszystkie one dotyczyły omawianych w szkole średniej lektur. Można też uwspółcześnić tę wersję, tworząc test online i go udostępnić do ćwiczeń na wzór egzaminów na prawo jazdy. Szerzej o tym na Edukacyjne Wyzwania Medialne p. 7.
Dlaczego odwoływanie się do „Iron Mana” jest złe? Nie rozumiem.
„Młodzież nie czyta lektur szkolnych” – zastanawiał się kiedyś ktoś: DLACZEGO?
Do tego, co napisał K.Mizgi, dodałabym zwykły brak sensu. Bo jaki jest sens czytania czegoś, czego się nie rozumie? Zaraz ktoś mi tu dorzuci, że kiedyś ludzie byli lepiej wykształceni, że rozumieli teksty, a teraz to wszystko papka i tyle. Owszem, ale czasy się zmieniają. Wszystko idzie do przodu, więc i matury powinny. Zamiast tego, proponujecie cofać się. A niech dzieci czytają „Pana Tadeusza” bo to jest klasyka. Naprawdę nie lepiej zmienić kanon lektur? Jest tyle nowych książek, ciekawszych dla młodzieży, a rzekłabym ważniejszych. Nie mówiąc już o filmach.
I tak większość młodzieży jeśli już zapoznaje się z jakąś lekturą, to co najwyżej ze streszczeniem.
W tym miejscu zapytam: lepiej przeczytać szczegółowe streszczenie, omówione tak, że każdy wie, o co chodzi CZY książkę od deski do deski nic przy tym nie rozumiejąc i tylko tracąc czas?
Masz rację. Jednak skoro system wymaga znajomości określonych książek, to powinien na nich się skupić podczas egzaminów. O czytaniu lektur pisałem „wieki temu”, gdy problem „nieczytania” zaczął się nasilać a nauczyciele rozkładali ręce z bezradności. Zerknij może: „Ileż w takich sprawdzianach z lektur jest cynizmu jednak i pychy systemu edukacyjnego. Dlaczego? Ponieważ czytając lekturę, uczeń nie ma zielonego pojęcia, co jest ważne i na co ma zwrócić uwagę. Metaforycznie rzecz ujmując: czytając wskazaną książkę uczeń wchodzi do i przechodzi przez nieznany sobie las, w którym wszystkie drzewa wydają mu się takie same…” To fragment felietonu z 2010 roku: Czytać już nie chcemy.
Słowacki wielkim poetą był, zgodzi się Pan, Panie autorze?
To co napisał autor tekstu o Tokarczuk konfrontuje jego wybitne argumenty z opinią międzynarodową. Nic tylko zgodzić się z tym jeszcze wybitniejszym artykułem. Zresztą nie rozumiem tego nacisku na czytanie lektur, których nikt nie ma ochoty czytać. Taka prawda, że przerabiamy w szkole lektury Polaków, tylko dlatego, że są właśnie Polakami. Ilość książek zagranicznych autorów jest minimalna, więc nie chodzi o jakość tekstów, które poznajemy tylko o utarty schemat.
Przyznaje też mój błąd, autor ma rację w paru kwestiach, artykuł nie jest zły. Ale jednak bardzo denerwuje mnie chęć ograniczenia maturzystów do pewnych lektur i w zasadzie wskazanie na siłe co jest dobre a co złe.
Jestem teorocznym maturzystom i zapewniam, że możlowośc powołanie się na inne dzieła kultury daje motywację wielu uczniom do czytania wartościowych ksiązek i samodzielnego interpretowania. Myślę że jest to bardziej wartościowe niż wkuwanie motywów z lektur szkolnych, które były interpretowane przez dekady przez inncyh uczniów, nauczycieli, korepetytorów.
Mam nadzieję, że od moemntu publikacji artykułu auto zmienił swoje zdania dot. kwestii lektur.
Proszę sobie wyobrazić, że zdaje Pan egzamin praktyczny na prawo jazdy i egzaminator mówi: „Proszę jechać, dokąd pan chce”. Czy nie wróci Pan na „własne podwórko”(na trasę ćwiczoną z instruktorem), która daje pewność siebie (do lektur przeczytanych w szkole pdst., kiedy jeszcze obowiązywał nakaz nauczyciela i rodzice pilnowali)? Proszę przemyśleć znaczenia pojęć: autorytatywny i autorytarny?
Podoba mi się sedno artykułu; dobrze obrazuje sytuację języka polskiego w szkołach średnich. Uczeń doskonale zdaje sobie sprawę z upośledzenia tego systemu i to wykorzystuje. Jedynie CKE najwyraźniej albo nie widzi problemu, albo stara się go wszelkimi siłami ignorować. Mój znajomy pisząc rozprawkę, użył do przykładu serialu komediowego, mocno wypaczonego z wartości edukacyjnych (Chłopaki z baraków), lekko podbarwiając jego fabułę. Nauczyciel ocenił to poważnie – na ocenę pozytywną (nie będąc z dziełem zaznajomiony) i to dało jedynie kolejne powody do śmiania się, znieważania przedmiotu i jego nauczycieli.
Nie sądzę, by opisywane przez autora przykłady rozwiązania problemu były rzeczywiście wydajne. Trochę boli mnie fakt, że uczeń realizujący się w np. środowisku ambitnego kina (co również jest pożądanym efektem kształcenia) nie mógłby wykorzystać swojej wiedzy i przemyśleń z niego zaczerpniętych. Myślę, że problem ten nie może zniknąć inaczej niż modyfikując spis lektur i program nauczania. Zamykanie się jedynie na teksty literackie w tym przedmiocie jest moim zdaniem bardzo ograniczające (może dodanie wybitnych filmów, piosenek do przerabianych utworów częściowo umorzyłoby problem). Uważam, że przydałoby się coś na wzór karty z dopuszczalnymi odwołaniami do kultury, tzn. filmami, utworami, wierszami i oczywiście lekturami, może wybranymi odgórnie, a może nagradzanymi w konkretnych festiwalach (zweryfikowanych jako 'porządne’).
A może jedynie drobne modyfikacje opisanego podejścia spokojnie by nam wystarczyły; wymóg odwołania się do załączonego tekstu oraz tekstu kultury omawianego w szkole średniej oraz dowolnego wybranego. Jest to pewnego rodzaju kompromis, na który CKE byłoby spokojnie stać.